Tym razem przykład 'pseudogazownika’ z okolic Rypina 🙂
Autko świeżo zagazowane i oczywiście pojawiły się problemy z szarpaniem/przerywaniem na lpg. Poszły więc dwa komplety świec, jednak to nic nie dało. Czemu? Bo nie mogło dać.
Po podpięciu do sterownika LPG zgodnie z przewidywaniami 'cyrk’ 🙂
Silnik ustawiony jako 'valvetronik’, a więc taki bez/ze stałą wartością podciśnienia w kolektorze – technologia stosowana np. w BMW. Mnożnik to jakaś porażka – komuś 'tak wyszło’, 'na pałę’, jego wysokość po części wynikała z zastosowanych dysz – nie chciało się rozwiercić? (czasy wtrysku na wolnych obrotach 2-krotnie dłuższe dla wtrysków lpg niż dla benzyny), wtryski AC W01BFC, więc bardzo wydajne.
Idźmy dalej – auto przełączało się na gaz po bardzo długim czasie, hmm, czemu? Aaaa, no tak, nawet czujnik temperatury reduktora został ustawiony źle, w związku z tym przy temp. płynu chłodniczego silnika (odczyt z ECU) na poziomie 65 stopni, pokazywał jeszcze poniżej 30.
I na koniec: ktoś z tym autem walczył pół dnia żeby je wystroić i 'ma być ok’.
Rzeczywistość jednak jest brutalna, primo przed zaczęciem czegokolwiek dysze trzeba było rozwiercić na większe, w tym przypadku 3.0mm, poustawiać poprawnie parametry w programie i finalnie wystroić to na korekty i sondę AFR.
No i nagle okazuje się że auto może jeździć jak należy.
Pacjent to poliftowe 9-3 z 2011r XWD 2.0T z hirschem, ciekaw jestem jak dlugo wytrzymałby silnik przy tamtym strojeniu…Szkoda tylko, że takich przypadków jest całkiem dużo.
A czemu to piszę? Nie wierzcie gazownikom. Jeśli auto na benzynie jeździ okay, a na LPG poszarpuje albo traci moc /czuć, że coś nie gra to jest jednak 80-90% szans że problem tkwi w samej instalacji/regulacji, a nie świecach czy cewkach (albo czymkolwiek innym co 'gazmen’ sobie wymyśli). I dotyczy to każdej marki, a nie tylko Saaba z B207 pod maską.
Niezłe jaja 🙂 Wesołych Świąt! 🙂